SPOTTED: GG It was only a matter of time. With half her most captivating subjects boasting Korean roots — and an entire generation of elegance, excess, and exquisite secrecy emerging from Seoul — it was inevitable that GG would redirect her gaze eastward. What began as a flirtation quickly evolved into a full-blown affair. Seoul, with its luminous skin rituals, rooftop martinis, and late-night rendezvous beneath neon skies, proved irresistible. The city’s rhythm is faster, its nightlife sharper, and its whispers... infinitely more intriguing. From the stylised chaos of Hongdae to the poised restraint of Apgujeong, every district tells a different story — and GG is here for all of them. Yes, she’s officially obsessed. So much so that she’s discreetly dispatched her informants — polished, well-connected, and dangerously discreet — across the city, poised to capture what her favourite Seoulites get up to when they slip away from the spotlight. Especially during Chuseok, when tradition, family, and a hint of scandal tend to collide in the most photogenic of ways. As of today, GG’s reach no longer ends at the Hudson River. Her presence is now woven into the fabric of Seoul — as seamless as a silk Hanbok, as commanding as a look from the latest Maison Margiela runway. So keep an eye on her newly updated digital domain — because the stories won’t just come from penthouses on Park Avenue, but also from high-rises in Cheongdam-dong, discreet lounges in Itaewon, and that elusive villa in Hannam that no one talks about, but everyone desperately wants to see inside. Because if you thought you knew glamour, power, and betrayal... darling, that was just New York. Seoul is a whole new story. And GG? She’s already writing it.
04.09.2025 Three years, three hundred scandals, countless broken hearts — and yet, the champagne never seems to stop flowing. Vogue would call it longevity, I call it survival. Because only the sharpest stilettos cut deep enough to leave marks on the marble floors of Manhattan’s most exclusive soirées. And oh, darling, haven’t there been marks… From whispered affairs in dark corners of Fifth Avenue penthouses, to white lines served as casually as hors d’oeuvres at midnight in SoHo lofts — decadence has always dressed itself well. But fashion isn’t the only thing that dies with the season. One guest, whose name you’ll never read in the Times, didn’t make it out alive from an Upper East Side gala. Tragic accident? Or perfectly staged silence? Let’s just say, the guest list is one body shorter, and the world kept twirling in sequins and satin as if nothing ever happened. Three years of me means three years of you — the clinking glasses, the forbidden touches, the photographs that never saw the light of day. A runway of sins draped in Valentino and Saint Laurent, stitched together with secrets sharper than safety pins. You call them scandals; I call them headlines waiting for their spotlight. So raise your crystal flute high, my darlings. Here’s to another year of decadence, deception, and desire. Because parties end, empires fall, and beauty fades… but a well-kept secret in the right hands? That’s eternal.

08.08.2025 New on Gossipgirl Directory: Authors, consider this a reminder — please take a moment to review our tabs. Ensure every detail, booking, and request aligns with your vision. Precision is the new luxury, and your story deserves nothing less.

01.08.2025 New on Gossipgirl Directory: The Mirror Has a Filter: On Living in the Age of Social Media — an unapologetically honest take on identity, aesthetics, and the digital gaze. Find it now in SOCIALS. Because reflection today comes with a filter.

30.07.2025 New York. Seoul. Two cities, two worlds — but luxury and intrigue taste just as exquisite in any time zone. You thought I was retiring? Oh, darling... I’m just getting started. A new city means new faces, and with them, an entirely fresh collection of secrets waiting to be uncovered. Because whether it’s a penthouse at The Empire or an apartment overlooking Cheongdam from The Penthouse, there will always be someone with something to hide. But a word of caution — in a world where the line between love and betrayal is thinner than a Birkin strap, and reputations shatter faster than a Dior compact dropped on marble flooring, you either play the game or you disappear. So who’s rising to the top, and who’s about to fall with a bang? More importantly, whose story is destined for the cover… and whose will be relegated to the column titled pathetic attempts at a comeback? Settle in, fasten your seatbelts, and hold on to your Hermès — because if you thought New York was dramatic, just wait until you see what Seoul has in store. And don’t forget: I’m everywhere. The real question is… will you be in the know — or left behind?
LATEST NEWS ARTICLES CELEBRITIES

All right I guess the blame is on me (...)

Zdjęcie 1 Zdjęcie 2
                       HONG SUNOO

INSTAGRAM | 17(18) lat | 17 grudnia 2007, 인천 | Łata domowy budżet wypłatą za dostarczanie jedzenia | W Nowym Jorku od piętnastu lat | Edukacja zakończona na etapie szkoły średniej | Mieszkanie w dzielnicy Morrisania, Bronx; pokój dzielony z młodszą, dziesięcioletnią siostrą | (Nie)spełniony sen o Ameryce | Wychowywany przez matkę; ojciec od siedmiu lat próbuje wrócić z "zakupów w pobliskim sklepie" | Uczucia ulokowane nie tam, gdzie trzeba | Ten najmłodszy i podobno najbardziej naiwny w grupie sześciorga skazanych na pominięcie |  

GASIMY ŚWIATŁO SUNOO. CZAS DOROSNĄĆ

Chciał coś osiągnąć. Od zawsze, na zawsze. Dotrzeć tak daleko, na ile pozwoliłyby mu nogi; złapać to, co uparcie wymykało mu się z rąk. Pragnął tego, co kilkanaście lat wcześniej popchnęło jego rodziców w stronę spakowanych walizek i samolotu do obcego kraju. I tak jak oni, zderzył się chłodem pierwszej z napotkanych ścian. Próbował wdrapać się na szczyt, ale spadał coraz niżej. Dla takich jak on, marzenia kończyły się tam, gdzie znajdowały swój początek - jedynie w jego głowie. Codzienności nie budowała lekkość czy kolejne sukcesy, a obrzydliwa zwyczajność, kłopoty w szkole, smak niepowodzenia, kapitulacji i suchego pieczywa. Po kolejnym upadku nauczył się przyjmować życie takim, jakie było. Bez wyrazu zakłopotania, zdobiącego jego twarz. Z żalem schowanym w kieszeni zbyt luźnej bluzy. Przestał liczyć na cud, skupiając się na przeżyciu kolejnego dnia. Ukrywał prawdziwego siebie w sztucznym uśmiechu, słabych żartach i przejmującej potrzebie ratowania wszystkiego, czemu groziło rychłe rozsypanie się w proch. Szczególnie tego, co ratowane być nie chciało. I czasem tylko przypominał sobie o tym, że wypadało zawalczyć też o samego siebie, później chowając tę myśl w najgłębszej z szuflad. Ale przecież tak było dobrze, prawda?




Cześć! 
Niezmiennie cudowny Choi Yeonjun na zdjęciach
w tytule i linku równie cudni Jimin i Yoongi. 
Dramat to nasze drugie imię ^^




2 komentarze:

  1. 🖤

    Zastygł.
    W kompletnym bezruchu, z telefonem w dłoni, który niebezpiecznie zadrgał, gdy tylko Sunoo oparł głowę o jego klatkę piersiową. Ale sam Eunwoo nie poruszył się ani o milimetr, bojąc się, że czegokolwiek nie zrobi, a już w szczególności powie — a dzisiejsze doświadczenia udowadniały mu tylko, że pochopnie wypowiedziane słowa w kierunku Sunoo zazwyczaj mają negatywne skutki — to chłopak zwiększy między nimi dystans.
    Wahanie, które zdawało się wiecznością, trwało może parę sekund. Eunwoo musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności spłycania emocji i choć serce tłukło mu w piersi, schował mieszankę ekscytacji i zawstydzenia do kieszeni. Oparł brodę o głowę chłopaka, zupełnie tak, jakby robił to już wiele razy, i objął go ramieniem, by móc bez przeszkód korzystać z telefonu. I tak naprawdę czuł się dokładnie tak, jakby robił to już wiele razy — ruch był tak naturalny, że zdawał się być jedynym właściwym wyborem.
    Ale noc miała w zapasie jeszcze jedną niespodziankę.
    — Sunoo! — syknął brunet. O mało nie krzyknął.
    Może gdyby nie był tak niewyspany i zmęczony, może gdyby wycieńczenie emocjonalną huśtawka nie dawało mu się tak we znaki, zorientowałby się, że tak naprawdę nie miał aż tak wielu powodów do radości. Niemniej w tym momencie stracił już poczucie faktycznej oceny rzeczywistości. Jego serce zalała fala euforii i ekscytacji, ale przede wszystkim — ulgi. Zupełnie tak, jakby wszystko już miało być dobrze, jakby odkrył ten jeden, ostatni i wyczekiwany element układanki, po której złożeniu wszystko miało wrócić na dobre tory.
    — Yongnam do mnie napisał, zobacz to, zobacz! Najpierw „gdzie jesteś”! Bo byliśmy umówieni dzisiaj, a ja już miałem wychodzić, gdy… a-a potem od razu napisał… Yongnam to ma głowę, nie? Patrz, „aaa, dobra, widzę Cię”! Jestem kryty! Sunoo! Jestem kryty! Rozumiesz to?
    Na jego twarz wstąpił uśmiech. Nagle cały plan w jego głowie ułożył się w całość — Yongnam mógł poświadczyć, że cały wieczór widział się z nim na mieście, a to, co wydarzyło się w mieszkaniu, było tylko dziełem jakiegoś włamywacza albo faceta egzekwującego spłatą ojcowskich długów, których przecież nie brakowało. Mógł odsunąć Sunoo w pełni ze scenariusza dzisiejszego dnia i nie obawiać się o jego bezpieczeństwo. Mógł faktycznie wyjść z tego wszystkiego bez szwanku.
    — Yongnam, ty pieprzony geniuszu. Gdybym mógł, to bym cię teraz wycałował.

    Eunwoo

    [Jakoś nie mogę sobie ułożyć w głowie tego, że ostatnie komentarze wymieniłyśmy w grudniu. Chłopcy są tacy żywi w mojej głowie, jakbyśmy pisały o nich wczoraj:D Ale i tak muszę przeczytać sobie cały wątek od deski do deski, coby niczego nie pominąć]

    OdpowiedzUsuń
  2. Sunoo mógłby teraz piać jak kogut rankiem, a Eunwoo nie dopatrzyłby się w tym niczego dziwnego — ba, było wielce prawdopodobne, że nawet nie do końca przetwarzał to, co docierało do jego uszu. Nie zauważył więc ani targających chłopakiem emocji, ani nawet tego, że odsunął się on na skraj łóżka. Zdobył się jedynie na to, by wyciągnąć rękę i klepnąć go w ramię, w dziwnym geście odpowiedzi, który miał chyba wykazać to, że potwierdza jego słowa.
    — Ta-ak — mruknął tylko pod nosem, wciąż szczerząc się w kierunku telefonu.
    Aaa, dobra, widzę Cię. Cztery słowa, które zmieniły w tej chwili wszystko.
    Eunwoo z Yongnamem od zawsze żyli w symbiozie, zupełnie tak, jakby dzielili jeden mózg. To Eunwoo był tym od planu A, B, C, D… ale nieważne, co pokrzyżowało im szyki, Yongnam był w stanie bezbłędnie wychwycić to, co Eunwoo zamierzał zrobić — i działał od razu, bez wahania. Czasem komunikowali się krótkim spojrzeniem. Nie wiedzieli jak, to po prostu działało. Eunwoo planował, Yongnam działał. Eunwoo zazdrościł Yongnamowi odwagi, Yongnam Eunwoo sprytu — ale tak naprawdę stanowili drużynę idealną, właśnie z powodu tych różnic.
    — Jak sprawdzą ci telefon — odezwał się po chwili, wyciągając w kierunku Sunoo komórkę. — A sprawdzą na pewno, jeśli się do ciebie dokopią… to powiemy, że widzieliśmy się na chwilę, dosłownie na moment na mieście, we trójkę. Ale że miałeś coś innego do załatwienia. — Potarł sobie skroń. — Kurde, już nie mam siły. Dobra, prześpijmy się, a rano dopracujemy plan. Daję sobie rękę uciąć, że Yongnam będzie rano czekał w tym miejscu, gdzie się wczoraj umówiliśmy… o ile dalej tam nie koczuje…
    Zerknął na drzwi. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że najrozsądniejszym wyjściem byłoby teraz faktycznie wstać i pobiec spotkać się z przyjacielem. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej było prawdopodobne, że Yongnam tam na niego czeka. Ale kiedy tylko powrócił spojrzeniem do Sunoo, plan nagle stał się bezsensowny. Tym razem spojrzał na niego i go zobaczył. Twarz ściągniętą bólem. I powróciły wyrzuty sumienia. Jak mógł zostawić Sunoo po tym wszystkim, czego się dopuścił? Musiał wpierw dobrze przemyśleć, jak postąpić, aby jak najmniej wmieszać go w tę całą sprawę, a do tego potrzebny był mu w miarę trzeźwy — wyspany — i dobrze pracujący mózg.
    — Czemu sobie poszedłeś?
    Chciał zapytać delikatnie, naprawdę chciał, ale w jego głosie czaił się lekki wyrzut.

    Eunwoo

    [NIE CZYTAM TEGO PRZED WYSŁANIEM, JAK SĄ BŁĘDY LOGICZNE I STYLISTYCZNE I INTERPUNKCYJNE I JESZCZE JAKIEŚ, CO NAZWY ICH NIE ZNAM NAWET, TO MUSISZ TO ZIGNOROWAĆ SORRY NOT SORRY MEMORY ELO KOCHAM ICH]

    OdpowiedzUsuń