
specjalista od śliskich warunków, deszcz to jego żywioł — uznawany za jednego z najlepszych kierowców na mokrym torze — debiut w 2018 roku, po przejściu przez karting, F3 i F2 oraz programy juniorskie — W sezonach 2020 i 2021 regularnie kończył wyścigi w TOP 5, a w 2021 roku zdobył swoje pierwsze podium, czyli 3 miejsce na Grand Prix Belgii — pierwsze zwycięstwo w sezonie 2023 podczas Grand Prix Włoch (Monza) jako przełomowy moment kariery, który potwierdził jego potencjał — kolejne trzy w 2024 — zaprzepaścił sezon 2022 po serii błędów i kryzysie emocjonalnym, którego nikt nie nazwał po imieniu — przed GP często odcina się całkowicie od social mediów, bo hejt zjada go szybciej niż zakręt — kocha jazdę, ale nie znosi reszty, czyli PR-u, sponsorów i medialnych wystąpień — NYC to jego miasto na zresetowanie układu nerwowego — na zewnątrz błyskotliwy i urokliwy, wewnątrz uzależniony od aprobaty, cierpiący na chroniczne poczucie bycia niewystarczająco dobrym perfekcjonista — żarty i sarkazm ukrywają lęki i niepewność — na lewym nadgarstku srebrna bransoletka, będąca pamiątką po zmarłym w 2021 inżynierze torowym — miłośnik fotografii miejskiej; sam w wolnym czasie lubi robić zdjęcia — częsty bywalec klubów, festiwali i rave'ów — uwielbia brzmienia elektroniczne, od melodyjnych setów aż po undergroundowe techno
plotki mówią też o kontrowersyjnym związku



F1 INSIDER
@F1Insider
After a promising start, Leo Maxwell’s 2025 season spiraled amid personal struggles. Now on a break, rumors say tensions with his team’s new director run deep… #F1 #LeoMaxwell #HawthornRacing
1:20 PM ◦ Jul 14 ◦ 137.3K Views
Przerwa spowodowana eskalacją konfliktu, to coś, czego nigdy byś się nie spodziewał w środku sezonu. Tak samo jak seria sabotaży na torze, zwolnienie twojego zaufanego inżyniera czy pojawienie się nowego kierowcy. Twój „tymczasowy zastępca” w praktyce przejął twoje miejsce, bo nawet talent nie wygra z gigantycznym medialnym wsparciem i nazwiskiem, które waży za wiele.
„Wspólnie z Leo zdecydowaliśmy się na chwilowe wycofanie z rywalizacji, by umożliwić mu pełne skupienie na regeneracji fizycznej i psychicznej po intensywnych latach w Formule 1. Naszym celem jest jego długofalowy powrót do formy.”
Nie kupujesz tego. Nie potrafisz, bo znasz prawdę — i gdzieś w głębi duszy liczysz, że świat nie kupuje tego równie mocno. Wiesz, że to cicha, może nieco głupia nadzieja, bo papier przyjmie wszystko, a ten który się sprzedaje — zawsze stanie się źródłem manipulacji. Wiesz więc doskonale, jak łatwo można sprawić, by kochał cię cały świat, tylko po to by nazajutrz nienawidził cię równie mocno. Cancel culture. Wiesz to, ale nie rozumiesz. Nie rozumiesz, dlaczego odwrócono się od ciebie, kiedy dawałeś z siebie wszystko. Nie rozumiesz, dlaczego utrudniano ci drogę, ani dlaczego, gdy pracowałeś na ich sukces, chciano cię przekonać, że nawet ty nie jesteś niezastąpiony.
Motorsport
@Motorsport_Official
Maxwell sidelined amid drama, new driver steps up. End of an era or just a pit stop? Fans waiting for answers… 🏎️💥#F1News #HawthornRacing
11:51 AM ◦ Jul 14 ◦ 20.9K Views
Grudzień 2024, to wtedy zaczęło się twoje piekło. Poczułeś to od razu. Narastające naciski, dziwne decyzje strategiczne, chłodne, ciemne spojrzenia nowego dyrektora zespołu. Eric od samego początku nie był łatwym człowiekiem, ale nie spodziewałeś się, że konflikt z nim zabierze ci aż tyle. Mimo wszystko liczyłeś, że napięcie minie i wszystko się ułoży. Niestety, początek kolejnego sezonu położył temu kres. Strategia zawodziła. Raz wypuszczono cię na złych oponach. W kwalifikacjach zaliczyłeś kraksę. To wtedy wyznałeś, że jeszcze nigdy nie miałeś tak źle ustawionego auta. Jednak nie to przelało czarę goryczy, a zwolnienie Pierce’a — oficjalnie z powodu restrukturyzacji, ale ty wiesz, że chodziło o coś więcej. Może to była lekcja, której nie zrozumiałeś. A może ostrzeżenie.
W lipcu popełniłeś błąd. Bal charytatywny po GP Wielkiej Brytanii stał się twoim wyrokiem, a alkohol – największym wrogiem. „F1 to nie tylko prędkość – to polityka i brudne gierki.” Następnego poranka twoje słowa rozeszły się błyskawicznie, a media oszalały. A ty? Ty już wiedziałeś, że to koniec.
Autosport UK
@Autosport_UK
Off the track, Leo’s found peace in The Big Apple... NYC’s café vibes = perfect reset from the F1 madness. The city fuels his fire? #F1News #LeoMaxwell #Autosport
3:17 PM ◦ Jul 17 ◦ 82.6K Views
Minęło kilka dni — na tyle krótko, by nadal bolało; na tyle długo, by zatęsknić za swoim życiem. Nowy Jork to dom z wyboru, ale smakuje jak więzienie. Nie wiesz dlaczego. Kolejnego dnia masz nową kampanię reklamową, a tam też wejdziesz na plan z maską udawanego spokoju, podczas gdy cały świat szepcze za twoimi plecami. Trudno. Boli, denerwuje, stresuje, to prawda, ale przecież tego nie zmienisz. Powtarzasz sobie, że życie ciągnie się dalej, świat się nie zatrzyma, a jutro nie zbuduje samo. Wiesz, że musisz zacząć budować swoją przyszłość, znaleźć swoje miejsce w świecie, który teraz zdaje się być tak obcy... Starasz się ignorować szepty z przeszłości; te ojcowskie, które niegdyś były motywacją, a teraz świadectwem prawdy. Twierdził, że Formuła 1 to nie świat dla ciebie, że to nie ma sensu. Że to tylko kaprys. Sam już nie wiesz, co było prawdą. Wiesz za to, że silna wola matki i jej zawziętość, to coś, co płynie w twoich żyłach; coś, co nie pozwoli ci poddać się tak łatwo. Nie szukasz jednak poklasku, nigdy tego nie robiłeś. Teraz za to już wiesz, że nawet ciężka praca nie wystarczy, jeśli masz wrogów za blisko.
Od tamtej pory znikasz z social mediów — tak jak robisz to przed Grand Prix, tylko tym razem z innego powodu. Po tygodniu wrzucasz czarno-białe zdjęcie Manhattanu i piszesz z westchnieniem.
Reset. Do not disturb.

[Cześć!
OdpowiedzUsuńAle nakręciłaś Leo w życiu! Biedak, mam nadzieję, że jednak uda mu się wrócić na tor (może nawet nowy dyrektor straci stołek? Bo za wygodnie się na nim czuje :D). Na razie niech się postara znaleźć nieco szczęścia w NYC, bo z karty emanuje przygnębienie i rezygnacja. Aż mam ochotę go przytulić i skopać dyrektorowi tyłek za takie zagrywki.
Jinnie łączy się z nim w niechęci do dyrektorów, sam też coś o takich zagrywkach wie. Może nawet kiedyś na siebie wpadną na jakimś ravie? :D Mogliby sobie ponarzekać na politykę w sporcie i rozrywce. W razie chęci zapraszam.
Baw się z tym panem dobrze!]
nieśmiało wyglądający z roboczych RYU JIN
[ Hej hej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa pod kartą. Cieszę się, że właśnie takie wrażenie wywarła Soyoung, bo taka ma być: świadoma, pewna siebie i może nawet nieco arogancka.
Za to tutaj na wstępie chylę czoła za rozbudowanie karty i dopracowanie wszystkich szczegółów. Świat sportu (mam nadzieję, że nie popełniam teraz gafy nazywając wyścigi sportem) jest brutalny niezależnie od dziedziny i, niestety, bardzo dobrze widać to na przykładzie twojego pana. Talent i zaangażowanie to nie wszystko... aż żal, że musi się z tym mierzyć, a nieczęsto wygranie z czyjąś pozycją, wpływem, czy pieniądzem są niemalże niemożliwe. Ale oby mu się wszystko poukładało :D
Na wątek chęci zawsze są, zwłaszcza, że So na poprzedniej odsłonie nie było i tak naprawdę to czysta karta ;) Ale zastanawiam się jak tu tą dwójkę połączyć skoro jedno jest w NYC, a drugie w Seulu... możemy zrobić burzę mózgów na mailu (izana.ami00@gmail.com) lub na discordzie.
Tym czasem bawcie się dobrze! ]
Soyoung / Danielle
After party powoli się rozkręcało. W powietrzu unosiła się mieszanka zapachu szampana, drogich perfum i zmęczenia. Nie było już tej sztywnej elegancji z gali, ludzie się rozluźnili, śmiali głośniej, siadali gdzie popadnie, rozpinając guziki, zdejmując buty, chowając fason pod warstwą zmęczenia i alkoholu. Camille weszła bez pośpiechu, nie szukając nikogo konkretnego. Czuła lekkie napięcie w ramionach, które trzymało ją w pionie przez cały wieczór, a teraz powoli odpuszczało. Czerwony jedwab sukni wciąż wyglądał dobrze, ale miała ochotę zsunąć ramiączka i oddychać pełniej. Wypatrzyła znajome twarze, skinęła głową kilku osobom, uśmiechnęła się z uprzejmości, przy barze zamówiła wodę. Szampan był już za słodki, a rozmowy, zbyt powierzchowne. Potrzebowała momentu dla siebie, chociaż kilku minut, zanim znów ktoś ją zaczepi, zapyta, pogratuluje. I wtedy, bez ostrzeżenia, pojawił się w jej polu widzenia. Stał pod ścianą, nieco z boku, jakby dopiero, co wszedł. Nie rzucał się w oczy, choć może tylko dla niej. Rozmawiał z kimś, gestykulując dyskretnie, uśmiechając się w tym swoim półprofilu, który znała aż za dobrze. Nie było go na gali, co ją zdziwiło, chociaż nikomu o tym nie mówiła. Udawała, że jej to obojętne, ale nie było. Nie widzieli się od tamtego dnia. Nie rozmawiali, nie pisał i ona też nie. A mimo to teraz, kiedy patrzyła na niego z tej odległości, nie tak dużej, ale wystarczającej, wszystko, co przez ten czas starannie w sobie układała, znów się poruszyło. Nie odwrócił się, może jeszcze jej nie zauważył. A może dokładnie wiedział, że tu jest, jak zawsze. Wzięła łyk wody, schowała dłonie pod bar, żeby nie było widać, że lekko jej zadrżały palce. Próbowała skupić wzrok na czymkolwiek innym, na świetle odbijającym się w kieliszkach, na ruchu ludzi między stolikami, ale to nic nie dawało. Bo kiedy on był w pobliżu, cokolwiek działo się wokół i tak schodziło na dalszy plan. Nie podchodził, stał dalej w tym samym miejscu, jakby ten wieczór wcale nie był dla niego, jakby znalazł się tu przypadkiem, tylko przelotnie, bez celu. Camille znów spojrzała w jego stronę, choć obiecała sobie, że tego nie zrobi. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie od razu, ale to było silniejsze. Ten gest dłoni, to zacięcie w jego profilu, sposób, w jaki poprawiał mankiet koszuli, znała to wszystko zbyt dobrze. I wciąż coś w niej na to reagowało, bez pytania. Myśli same zaczęły wracać bez ostrzeżenia. Ostatnia noc. Nie planowała wtedy zostać, miała tylko podwieźć go po kolacji, tylko wpaść na chwilę, sprawdzić, czy wszystko u niego w porządku, ale wieczór przeciągnął się niepostrzeżenie. On był zmęczony, ale uważny. Mówił mało, jak zwykle, ale wystarczająco, żeby ją wciągnąć. Ich rozmowa była spokojna, ale z napięciem między słowami, jakby każde zdanie było zawieszone trochę zbyt długo w powietrzu, a potem została. Nie powinna, wiedziała to już wtedy, a mimo to została. Przypomniała sobie ciężar jego dłoni na swoim biodrze, to, jak patrzył na nią bez uśmiechu, jakby bał się, że jakikolwiek gest sprawi, że to się skończy. Nie było między nimi obietnic, nawet półsłówek. Tylko obecność. I ten dziwny spokój, który pojawiał się tylko wtedy, gdy byli razem, mimo że przecież nic między nimi nie było takie, jakie powinno być. Potem przyszło milczenie i żadnego z nich nie było stać na to, żeby je przerwać. A teraz on znów tu był. Wypiła ostatni łyk wody, czuła napięcie w karku i wiedziała, że nie powinna nawet się zastanawiać, czy podejdzie. Powinna zostać tam, gdzie jest, przy barze, w tej wersji siebie, którą zbudowała przez ostatnie tygodnie. Ale to było silniejsze, ciągnęło ją do niego, jakby gdzieś pod skórą została nienazwana potrzeba, która znów zaczynała się budzić. Nie ruszyła się, jeszcze nie, ale już wiedziała, że to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńCami
Czuła jego obecność, jeszcze zanim go zobaczyła. To było jak lekki impuls w powietrzu, ten sam, który kiedyś sprawił, że zostawiła kurtkę na krześle w jego mieszkaniu, mimo że zamierzała wyjść natychmiast po kolacji. Teraz nie odwróciła się od razu. Wiedziała, że jeśli to zrobi, będzie musiała zmierzyć się z tym wszystkim, czego przez tygodnie unikała. Ostatnia noc wróciła do niej bez ostrzeżenia. Tamten zapach jego mieszkania, ciężki od aromatu kawy i czegoś, co pachniało jak ciepły dym. Głos, którym mówił cicho, jakby bali się obudzić jakieś obce im miejsce i ciepło jego dłoni na jej skórze. A potem dotyk, który obiecała sobie wymazać z pamięci, bo wiedziała, że nie powinna do niego wracać. Niestety wracała, z każdym kolejnym oddechem wracała. Nie patrzyła w jego stronę, a mimo to wiedziała, że jest coraz bliżej. Ten dystans między nimi kurczył się w tempie, którego nie mogła kontrolować. Właśnie w tym tkwił problem, przy nim nigdy niczego nie kontrolowała. Wzięła łyk wody, próbując udawać, że skupia się na rozmowach w tle. Ktoś śmiał się przy stoliku obok, ktoś inny wznosił toast. Ona jednak słyszała tylko ten cichy, znajomy rytm swoich własnych myśli, które mówiły jedno „nie podchodź”. I wtedy usłyszała swoje imię. Krótsze niż zwykle, mniej formalne. Spojrzała na niego i przez ułamek sekundy wszystko w niej się spięło. Serce przyspieszyło, choć na zewnątrz nic się nie zmieniło. Utrzymała spojrzenie, spokojne i obojętne, przynajmniej na tyle, na ile potrafiła. Wzięła jeszcze jeden łyk wody, żeby zyskać czas, choć dobrze wiedziała, że nie ma już odwrotu. Zastanawiała się, co widzi, patrząc na nią. Czy pamięta tamtą noc w szczegółach, czy tylko ten obraz, w którym wychodziła, zostawiając po sobie ciszę? Może miał to gdzieś, może była tylko krótkim epizodem, o którym łatwo zapomnieć. Ale nie potrafiła w to uwierzyć, nie po tym, jak ją wtedy dotykał. Wokół było gwarno, ale dla niej świat skurczył się do tej odległości kilku centymetrów, które dzieliły ich teraz. Wiedziała, że powinna wstać, przejść obok niego, udać, że nie ma czasu na rozmowy, ale nie ruszyła się. Zamiast tego pozwoliła, żeby jej spojrzenie przesunęło się powoli w dół - od jego oczu, przez rozpięte guziki koszuli, aż do dłoni trzymającej szklankę. Potem znów uniosła wzrok, udając, że nic się nie stało. Ale w środku czuła, jak niewidzialna nić między nimi znowu się napina. Tę samą, którą oboje kiedyś świadomie przerwali.
OdpowiedzUsuń- Nie było cię na gali - powiedziała w końcu, z tym lekkim uśmiechem, który bardziej krył emocje, niż je zdradzał - I szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że pojawisz się tutaj - zawahała się na ułamek sekundy, po czym dodała, trochę ciszej, jakby to była myśl wypowiedziana mimochodem - Ale cieszę się, że cię widzę. Wiedziała, że w mediach aż wrzało od plotek i spekulacji. Każde ich zdjęcie, każde przypadkowe spotkanie było rozbierane na części pierwsze, komentowane, wyolbrzymiane. A jednak w tej chwili nie obchodziło jej, co ktoś napisze jutro. Obchodziło ją tylko to, że naprawdę tu był, obok niej, a ona za pewne jak zwykle straci zaraz dla niego głowę.
chodzące kłopoty <3
Camille uniosła lekko brwi, jakby zaskoczyło ją pytanie, choć wcale nie ono było tu najważniejsze. Bardziej to, w jaki sposób je zadał, prosto, bez żadnych dodatkowych słów, ale z tym czymś, co od razu napinało jej mięśnie pod skórą.
OdpowiedzUsuń- W porządku - odparła, nie odrywając od niego wzroku - Dużo pracy, trochę podróży… i jeszcze więcej czytania bzdur na swój temat - uśmiechnęła się przy tym lekko, zupełnie jak ktoś, kto przywykł do tego, że jego życie stało się walutą dla obcych ludzi. Wiedziała, że on też widział te nagłówki, zdjęcia, wyrwane z kontekstu cytaty. Czasem miała wrażenie, że wszyscy wokół lepiej znają ich historię niż oni sami. Camille widziała, jak jego spojrzenie na moment się zatrzymuje, jakby próbował odczytać między wierszami więcej, niż powiedziała. A może po prostu chciał zyskać czas, zanim odpowie. W jej wnętrzu coś drgnęło. Ten sam, dobrze znany ciężar, który pojawiał się zawsze, gdy stali blisko siebie, napięcie, którego nie potrafiła do końca stłumić, choć próbowała. Wspomnienie tamtej nocy wdarło się bez zaproszenia, wyraźne jak obrazy w pamięci: dotyk, którego wtedy nie powinna była dopuścić, szeptane słowa, które wciąż pamiętała. Wiedziała, że powinna patrzeć na niego inaczej. Z dystansem. Tak, jak patrzy się na kogoś, kto dawno przeszedł do przeszłości, ale nic w nim nie wyglądało na przeszłe. Każdy jego gest wydawał się przypomnieniem, że to, co było między nimi, wcale nie minęło. Odwróciła wzrok, sięgając po szklankę, choć wcale nie chciała pić. Chodziło tylko o to, by na chwilę odzyskać oddech. W mediach mogli pisać, co chcieli, że to plotka, skandal, romans. Ale to, co działo się tu i teraz, nie miało nic wspólnego z cudzymi narracjami. Camille uniosła na niego spojrzenie, ale w jej oczach mignęło coś, czego nie chciała do końca pokazać.
- Julian pewnie nie będzie zachwycony, kiedy dowie się, że spędzamy razem wieczór - powiedziała półżartem, choć dobrze wiedziała, że to nie jest temat do żartów. Plotki zrobiły swoje, rozstała się z jednym z jego największych rywali, a ludzie od razu zaczęli wskazywać palcem w stronę Leo. Wpadki w mediach społecznościowych, nagłówki, które miały być tylko „clickbaitem”, ale potrafiły uderzyć w czyjąś reputację, pytania dziennikarzy, które brzmiały niewinnie, a wbijały szpilę. Nie mówiła tego głośno, ale miała świadomość, że jej decyzja mogła odbić się na nim, nie tylko prywatnie, ale też zawodowo.
- Wiem, że ludzie lubią gadać… ale wtedy dali się ponieść. Wyszło, jakbyś… miał coś wspólnego z tym rozstaniem - dodała ciszej - Głupio mi, bo wiem, że to odbiło się echem tam, gdzie nie powinno. Nie chciałam, żeby tak wyszło… - przesunęła palcem po wilgotnym od rosy szkle, czując, jak w gardle zbiera jej się napięcie, które wcale nie miało nic wspólnego z alkoholem. Zastanawiała się, czy gdyby wtedy, zaraz po rozstaniu, nie pokazywała się publicznie, plotki ucichłyby szybciej, ale prawda była taka, że wystarczyłoby, by ktoś zobaczył ich razem choćby raz i lawina ruszyłaby sama. Patrząc na Leo teraz, czuła, jak ta część przeszłości wcale nie jest zamknięta. Zbyt świeża, zbyt mocno wryta w pamięć. Tamta noc, jedyna, po której wiedziała, że już nic nie wróci do dawnego porządku, wciąż wracała do niej w najmniej odpowiednich momentach. Tak jak teraz, była rozdarta. Z jednej strony rozsądek mówił, że powinna utrzymać dystans, że pozwolenie na cokolwiek więcej będzie jak otwarcie drzwi przed kolejną falą spekulacji. Z drugiej, każda sekunda w jego towarzystwie przypominała, dlaczego wtedy się nie powstrzymali.
<3<3<3<3