
“Spotted in the shadows of summer: secrets simmering, stars fading, and flights one-way only.”
Just because our favourite names aren’t gracing the front rows or clinking glasses in SoHo these days, don’t assume they’ve vanished. In true New York fashion, they’ve simply slipped behind designer sunglasses and disappeared into their next chapters—though not without leaving behind a whisper (or five). And as always, I’m here to remind you: silence in this city? It speaks volumes.
Let’s start with the one who perfected the art of the vanishing act: Kim Seojun. The golden boy of Seoul and son of chaebol royalty, Seojun turned NYU into his private runway last fall—just months after a scandal or two that nearly cost him everything. But don’t expect to spot him at rooftop afterparties or gallery previews anymore. Our once-ubiquitous prince of the flashbulb has returned to Seoul for a break from his studies, where he’s keeping a suspiciously low profile. Still modelling, yes—but you didn’t hear it from me that some brands are wondering if their “it boy” still has the it.
Speaking of keeping up appearances—Han Yuri, our favourite Upper East Side social climber with the thrifted designer wardrobe, is once again packing her suitcases (and probably still not paying full price for them). Last year, we all learned the truth: she wasn’t born with a silver spoon, just a very convincing silver Instagram filter. But don’t cry for her just yet—rumour has it she’s off to Paris on a scholarship. Yes, an actual scholarship. Maybe the Eiffel Tower doesn’t care if your Balenciaga was borrowed.
Meanwhile, downtown drama has officially turned criminal. Eunwoo Choi, Chinatown's bad boy with a sharp jawline and a sharper tongue, is currently behind bars. The charge? Allegedly murdering his own father. It’s the kind of plot twist that makes even my head spin—and you know I’ve seen it all. Those who knew him whisper that the temper was always there. But murder? This city may thrive on scandal, but this one’s darker than usual. Even Brooklyn's too quiet.
Now for something less dark, but no less tragic: Lee Minsoo. Remember him? The K-idol hopeful who blew us all away at that talent competition in Seoul? The one who was supposed to be America’s next big pop import? Yeah… turns out New York wasn’t ready, or maybe he wasn’t. After burning bridges with his agency and ghosting that shiny new record deal, Minsoo took what was left of his prize money and opened a dance school somewhere off the radar. He teaches there. Full time. With a clipboard. Say what you will, but at least he’s found rhythm—even if it’s not the one we imagined.
And then there’s Ahn Jihoon—trust fund terror, serial ghoster, and CEO of a startup no one can explain but everyone pretends to admire (it’s amazing what enough zeroes can buy). Known more for flipping tables than closing deals, Jihoon’s been making headlines at afterparties and enemies at brunch. His temper? Legendary. His charm? Selective. And his money? Endless. He moves through this city like it owes him something. But sources say the past just caught up with him—and not the kind you can block or bottle-service away. For someone who’s always had control, Jihoon might finally be facing the one thing he can’t buy his way out of: consequences. And if you ask me? It’s about time someone else took the hit.
And finally, in a city of scandals, liars, and disappearing acts, one thing remains painfully, almost boringly pure: Nam Jonghyun. Still the golden retriever of NYU, still beloved by professors and strangers alike, still holding doors and volunteering at shelters. Honestly? It’s almost suspicious how perfect he is. But I guess someone has to balance out the chaos. Not all heroes wear capes—some just carry too many library books.
“So while summer winds down and secrets drift through the humid Manhattan air, remember darlings: just because someone isn’t on the guest list doesn’t mean they’re not on my radar.”
12 maj 2025
— Stypendium? Jakie stypendium?
Na usta Yuri wstąpił lekki grymas.
— W Paryżu, dokładnie chodzi o Université Paris Cité. Mówiłam ci.
— Nieprawda, nie mówiłaś.
Mówiła, wielokrotnie, i Seojun bardzo dobrze o tym wiedział. Zbywał jednak lekko za każdym razem tę informację, tak, jak zbywał wszystkie inne rzeczy, które były mu niewygodne. Zresztą, nie sądził, że w ogóle się na to zdecyduje, a co najważniejsze — i chyba najgorsze — że istniało przecież minimalne prawdopodobieństwo, iż Yuri dostanie się do programu, który przewidywał tylko dwóch uczniów z całego stanu.
Po raz kolejny jednak go zaskoczyła.
Ostatni rok był najlepszym, który mu się przydarzył od długiego czasu. Nie dlatego, że czuł się jakoś specjalnie szczęśliwy. Ba, jego mózg chyba nie odczuł większych spadków dopaminy, niż te, które męczyły go przez ostatnie dziesięć miesięcy.
Ale był czysty. Nie imprezował, nie brał, praktycznie nie pił. Studiował, pracował, jadł, kurwa, robił nawet pranie i mówił sąsiadom z naprzeciwka "cześć", gdy wychodził z psem na spacer. Został z własnej, nieprzymuszonej woli uosobieniem zdania "wziął się w garść", a teraz powolutku rodziła się w nim obawa, że wszystko to rozsypie się, gdy tylko zamkną się za Yuri drzwi.
Dziewczyna, zupełnie tak, jakby czytała mu w myślach, ujęła jego dłoń w swoje i pochyliła lekko głowę, by zerknąć mu w oczy.
— Nie będziesz się na mnie złościć. Nie możesz się na mnie złościć, rozumiesz? Ja nie istnieje w twoim życiu po to, by trzymać cię w garści. I mówiłam ci o tym stypendium, nie kłam.
Seojun westchnął głęboko.
— Mówiłaś.
— Tak. Wyjeżdżam pod koniec sierpnia. A ty masz czas do tego momentu, aby się zastanowić, co dalej... Zrobisz. I masz się cieszyć. Bo ja się cieszę. Masz płakać ze szczęścia i urządzić mi najlepszą imprezę pożegnalną, jaką widział loft Kim Seojuna.
Śmiech Yuri był zaraźliwy. Lekki, słodki, zupełnie jak śmiech małej dziewczynki, i Seojun nie potrafił się opierać jego brzmieniu. Widział bardzo dobrze, że dziewczyna w tym momencie wcale się nie cieszy — i nie tylko dlatego, że przykro jej na myśl o wyjeździe, ale bardziej z obawy, co się z nim stanie, gdy wyjedzie.
Nienawidził wyrzutów sumienia.
— Wyjadę do Korei.
— Co?!
— Na wakacje. Polecę do dziadków. Kto wie, może przeniosę się na drugi rok na SU? Nie patrz się tak, moja droga, to ty zdecydowałaś się wyjechać pierwsza. — Oparł głowę o jej ramię. — Nie musisz się o mnie martwić, wiesz? Możesz się zamiast tego zacząć martwić o swoją garderobę, bo paryżanki na pewno się zorientują, że to, co masz na sobie, to podróbka.
Zasłużył na tego kuksańca, ale był całkiem z siebie zadowolony.
17 sierpnia 2025
Eunwoo czuł, jak po plecach spływa mu strużka potu, gdy dysząc jeszcze z wysiłku po pokonaniu dobrych paru przecznic pędem, ułożył dłoń na klamce swojego mieszkania. Nienawidził się za to, że zwlekał, ale nie mógł się powstrzymać. Jeszcze bardziej, niż wczorajszej nocy, czuł, że właśnie zawisnął między przed a po.
Huk dochodzący z góry go otrzeźwił. W ciągu sekundy znalazł się w środku.
Ale mieszkanie było puste. Nie było jego braci, nie było matki. Ciała ojca też nie było.
Jedynie kałuża krwi w kuchni wciąż znajdowała się na swoim miejscu – tyle że już lekko zaschnięta.
4 sierpnia 2025
— Kup coś na śniadanie. Nie wiem, coś. Mingi... — Ton głosu przeszedł miękko z lekkiego na ostrzegawczy. — Nie wiem, zastanów się może, co ludzie jedzą na śniadanie? Przypomnij sobie, co przez ostatni tydzień wkładałeś do buzi w okolicach porannych? Nie śmiej się! Poczekaj tylko, aż wrócę do domu i...
Połączenie odrzucone. Minsoo westchnął ciężko, choć w kącikach jego ust czaił się lekki uśmiech. Wychowywanie nastolatków nie należało do najprostszych zadań.
— Mike, podasz szpilkę? Są w szufladzie. — Odrzucił wolną ręką telefon na biurko i wyciągnął dłoń, a potem przyczepił do tablicy nowy plakat o kursie wakacyjnym. Odszedł parę kroków, mrużąc oczy.
— Jest prosto — mruknął Mike, podchodząc do niego. Również zmrużył oczy, ale spojrzał nie na tablicę, ale na Minsoo.
— Aaa... Możesz mnie nie denerwować? Chociaż ty?
— Młody podskakuje? Trzeba go nauczyć życia?
Minsoo roześmiał się. Mike był naprawdę ostatnią osobą, której mógłby powierzyć zadanie nauczenia kogoś życia.
— Wręcz przeciwnie. Słuchaj, mam dziś młodzików na szesnastą i zaawansowanych na osiemnastą, zastąpiłbyś mnie? Muszę pojechać po mamę na lotnisko.
— Co ty gadasz, to już? Przylatuje?
— Tak. I to nie sama, ale z ciotką. — Roześmiał się. — Biedny Mingi, matka mu ukróci wolności, której tu zaznał. Chociaż nie sądzę, żeby od dzisiaj musiał się martwić, co kupić na śniadanie.
— Będzie z nią mieszkać?
— A jak myślisz? Jakbyś był na jego miejscu, wolałbyś mieszkać z mamusią czy ze starszym bratem?
— Biedny Minsoo... — mruknął Mike, sięgając po torbę. — Dobra, ja mam teraz w trzynastce czy w piętnastce?
— W czternastce.
— No tak. Daj mi znać, jak przyjdzie Hyorin i Luca, któreś z nich ma wziąć ode mnie grupę z jedenastej, ale za cholerę nie pamiętam, kto.
31 lipca 2025
Minęło parę tygodni od najdziwniejszej randki, na jaką kiedykolwiek Jonghyun się udał. Jego matka, zmartwiona przymierającym życiem uczuciowym swojego syna, co jakiś czas nalegała, by umówił się z kimś — a tym kimś była zazwyczaj jakaś piękna dziedziczka ogromnej fortuny — toteż Jonghyun, będąc przykładnym synem, poddawał się jej woli z ochotą. Niczego w końcu nie tracił. Jadał w dobrych restauracjach, chodził do teatru na nowe spektakle, nie musiał słuchać narzekań swojej rodzicielki przez dłuższy czas i w większości spędzał czas na owych randkach miło. Żadna z panien, które poznał, nie zawróciła mu w głowie i vice versa, ale nie zdażyło mu się być niezadowolonym. Tak, jak nie zdarzyło mu się być zaintrygowanym — do czasu.
Nie był romantykiem, a natura okazała się na tyle łaskawa, że słodycz charakteru przyprawiła mu lekką nutą kwaśnej ironii. Wiedział bardzo dobrze, jak to wyglądało z boku — książę z kijem w tyłku i dziedziczka fortuny, która okazuje się być przeciwieństwem swojego stereotypu, chłopczycą przebraną za księżniczkę. Napisano o nich wiele bardzo złych powieści, a nakręcono jeszcze więcej gorszych filmów.
Taka była prawda. Wyjątkowo ckliwa znajomość.
Ale... Jakaż ona była ekscytująca!
I Jonghyun naprawdę chciał skupić się na tym, aby wyśmiać całą tę sytuację, niemniej gdy po zajęciach wyciągał telefon, aby zapytać Ryujin, czy ma dziś wieczorem czas, aby wyskoczyć na miasto, czuł jedynie euforyczne dudnienie w uszach.
Może byłby dla siebie o wiele bardziej wyrozumiały, gdyby miał świadomość, że komedia romantyczna, w której właśnie występował, przewidywała jeszcze zabawniejszy finał.
30 sierpnia 2025
Wystarczyła chwila, aby wyczuł jego obecność. Wyczuł jego obecność.
I nie miały znaczenia pełne, pociągnięte ciemnoczerwoną szminką usta jego dzisiejszej partnerki — Faith... a może Prue... coś takiego dziwnego — jej długie szpilki, ani idealnie krągłe biodra, czy jak seksowny był jej głos, gdy pytała, czy odpali jej papierosa. Bo na drugim końcu sali balowej w Palace, stał ktoś, kto wszystkie te przyjemności w kilka sekund był w stanie obrócić w proch.
Przez moment Jihoon musiał się zastanowić, czy nie śni. Ale tylko pobieżnie, bo w zasadzie wcale, maksymalnie i to może przez ułamek sekundy. Nie pomyliłby w końcu tej twarzy z nikim innym — nie mógł, nie był w stanie, bo przecież wiele razy próbował.
Po paru krokach mógł już dostrzec jego twarz, aktualnie wykrzywioną śmiechem. Był zbyt daleko, a do jego uszu wciąż dochodził tylko dźwięk głosu jego osoby towarzyszącej — nie, no, z pewnością Prue — ale Jihoon słyszał przecież ten śmiech doskonale. Dźwięczał mu w uszach od czasu do czasu, czasem znienacka kompletnie rujnując rutynę, o którą tak usilnie dbał.
Oszukiwał sam siebie, że jest już ponad to, i to od dawna. Może, gdyby ktoś go zapytał jeszcze pięć minut wcześniej, zaparłby się, że przecież to wszystko wydarzyło się tak dawno, że czuje, jakby nigdy nie miało miejsca.
Jak mocno musiał go wtedy kochać, że każda cząstka jego ciała zdawała się boleć na myśl, że już za chwilę się zobaczą? Taki ból mógł znosić codziennie.
Niemniej, trzeba zaznaczyć, drogi Czytelniku, że wszystko to może brzmieć teraz w Twych uszach bardzo słodko... Więc jeśli ogarnęło Cię współczucie, wyjaśnijmy sobie szybko jedną kwestię — w czarno-białym świecie Jihoon na pewno byłby nazwany złym człowiekiem.
WIECIE, JA TAK CHYBA POTRZEBUJĘ PO PROSTU ZACZĄĆ WĄTKOWANIE OD JAKIEGOŚ ROZWINIĘCIA KART POSTACI W FORMIE OPOWIADANIA. TO JUŻ SIĘ CIĄGNIE TYLE LAT, ŻE MUSZĘ TO W KOŃCU UZNAĆ JAKO FAKT. JEŚLI KTOŚ PRZECZYTAŁ, GORĄCO DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONY CZAS — BO CZAS TO PRZECIEŻ NASZA NAJCENNIEJSZA WALUTA.
love, coup
Masz cały mój czas niezależnie od tego, co napiszesz - przeczytam nawet listę Twoich zakupów <3.
OdpowiedzUsuń1. Bardzo dziwnie mi z tym, że zaczęłam kierować w stronę Seojuna jakieś ludzkie uczucia (omg, kto to napisał?!). Mimo wszystko mam jakąś nadzieję, że się chłopak nie pogubi bez Yurki obok, bo byłoby jednak trochę szkoda, po roku względnego spokoju i trzymania się w kupie. Korea wydaje się dobrym kierunkiem - będzie wystarczająco daleko od Y&Y ^^.
2. Proszę być łaskawym dla Eunwoo, Wysoki Sądzie. Jest taki jeden dzieciak, który go chyba potrzebuje.
3 (i 5!). Ja tutaj muszę chyba coś nadrobić, bo wątek braci i ten ostatni niewiele mi mówi, niemniej przyjemnie się te fragmenty czytało!
4. A tu to już totalnie chcę dotrwać do momentu, kiedy wielka tajemnica wyjdzie na światło dzienne i Jonghyun stanie oko w oko z prawdziwą twarzą swojej uroczej damy. CZEKAM (NIE)CIERPLIWIE.
Podsumowując: pięknie jest, ciekawie jest - dzieje się - as always. Wrzucaj nam tego więcej!
I chodź pisać wątki 😂😂😂😂
Seojun leci do Korei hehehehehe 👀
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę, aż cieżko uwierzyć, że ten osobnik mógłby się ogarnąć, być czysty i poukładany. Nie wiem co ta Yurka my zrobiła i choć w każdych normalnych okolicznościach pogratulowałabym przysłowiowego wyjścia na prostą, tak lubię jak Seojunek jest naszą drama queen i głównym zadymiarzem, więc oby to długo nie potrwało, sorry not sorry ;*
nie no, niech sobie życia układają...
Fragment z Mingim za to mnie rozbawił i to solidnie... to takie w jego stylu, aż na chwilę (króciutką bo każdy chciałby mieć tak cudnego młodszego braciszka) zaczęłam współczuć Minsoo tego użerania się z gówniarzem... (and hold up, mom’s flying to NYC?!)
A na resztę wątków czekam, na pewno będę czytać i śledzić losy tej (wesołej)gromadki <3
Teraz zapraszam do wątków, sio sio 🪩